Local pirate!

Najsłodsze miejsce w mieście? Zdecydowanie Lody na patyku! Po długim spacerze, który rozpoczęliśmy w centrum, odnalezieniu odpowiednio brzydkiej ściany i wykonaniu większości zdjęć, udaliśmy się na ul. Lipową, do lodziarni, która smakiem ręcznie robionych lodów przenosi prosto w klimat dzieciństwa i urzeka fantazyjnym, minimalistycznym designem. Miejsce tuż po przekroczeniu progu emanuje kolorami, a wzrok przyciągają lodówki wypełnione lodami o przeróżnych kształtach, z różnymi polewami i posypkami. Ja tym razem skusiłam się na śmietankowe z różową polewą i orzeszkami arachidowymi, prawdziwa pychota.

Jeśli chodzi zaś o outfit, miałam na sobie między innymi kurtkę Unif (tak, wiem, opatrzony motyw flagi amerykańskiej, ale przekonał mnie jej krój, przetarcia oraz zdobiony przód), skórzane spodenki Mink Pink oraz kalosze z ćwiekami (Sarenza). 




adidas Originals by Jeremy Scott gold wings jacket & Electra Straight 8

Chyba w życiu nie cieszyłam się z rzeczy materialnych tak jak w chwili, kiedy założyłam kurtkę Jeremiego Scotta i wsiadłam na choppera Electry. O Straight 8 marzyłam tak długo, że każdego napotkanego na mieście właściciela tego modelu witałam cichym euforycznym okrzykiem "ojej", a potem złowieszczym zmarszczeniem nosa, bo przecież też chciałam go mieć, ale koniec końców, stoi wreszcie w garażu. Tylko ludzie przyglądają się z dużą ciekawością dziewczynie na czarnym chopperze. Grunt jednak, że jeździ się na nim lekko i wygodnie, a to przecież najważniejsze. Poza tym wydaje mi się, że ten model (ze wszystkich oferowanych przez Electrę) najbardziej pasuje do mojego stylu. Co do stylizacji, nie chciałam przesadzić, więc złotą kurtkę z frędzlami i skrzydłami połączyłam ze zwykłym białym tiszertem, jeansowymi szortami i wyciętymi oksfordami. Mam nadzieję, że zdjęcia będą Wam się podobać :)
.



American thunder

Sandałki? Tenisówki? Balerinki? Espadryle? Nie. Moje ulubione obuwie ostatnimi czasy to ciężkie, skórzane buty (Sarenza). "Nie jest Ci aby zbyt gorąco?", "Jest, a co?" - i na tym urywa się egzystencjalno-eschatologiczne dumanie nad sensem noszenia takich butów latem, albo po prostu zagajanie rozmów, ot, zamiast narzekania, że za ciepło, bądź za zimno. Wizja jest, pasują i koniec. Na głowie mam panterowego 5-panela, na którego chorowałam ze 2 miesiące, ale ani nie chciało mi się czekać na przesyłkę, która kilka przecznic szłaby zapewne tyle co paczka z chociażby Niemiec, a sklepu stacjonarnego nie było okazji odwiedzić, więc czapka została wręczona mi do rąk własnych w ramach prezentu. Połączyłam ją ze znoszonym t-shirtem, który wygląda jakby już niejedna osoba wrzuciła go do kontenera Czerwonego Krzyża. Zdjęcia wykonaliśmy już jakiś czas temu na warszawskiej Pradze, przed Snem Pszczoły, gdzie fantastyczny, leniwy klimat starych kamienic, lekko nawiązujący do tego krakowskiego, skutecznie obrzydziła nam grasująca szajka dziesięcioletnich, pyskatych bandziorów czyhających na naszą miejscówkę. Szczęśliwie uszliśmy z życiem my i nasz sprzęt. Ale i tak na Pragę będę wracać niejednokrotnie.





eXTReMe Tracker
 
© 2010 PaniEkscelencja | Powered by Blogger Template